o zombie niemal bez zombie, mieszając horror z dramatem społecznym. duże brawa.
czy, aż takie przewidywalne? ja ciągle spodziewałem, że główna bohaterka zostanie zmuszona do uległości seksualnej a) za bezpieczną przystać u przyjaciela b) nad jeziorem przez policjantów za ich niestandardowe podejście do sprawy c) w szpitalnym magazynie za ostatnią walizkę. spodziewałem, się też, że twórcy nie odmówią sobie małej apokalipsy. przyjemne zaskoczenie.
oo, to zdecydowanie jeszcze więcej niż ja przyjemności z filmu czerpałeś!
bardzo miło oglądało się to, co nazwałeś 'filmem o zombie bez zombie', to zdecydowany plus, nie wiem, czy znasz film "Pontypool", to kompletnie inne, innowacyjne spojrzenie. dla niektórych prześmiewcze - dla mnie świeże, zabawne i wkraczające na nieznany dotąd obszar.
co do przewidywalności, niestety, bardziej wolałabym nie wiedzieć. niestety doskonale czułam, co stanie się z antidotum, kim okażą się bezinteresowni przyjaciele i wiele, wiele innych.
co do uległości seksualnej, zgadzam się, tego samego spodziewałam się w zamian za ostatnią walizkę serum. ale już doskonale wiedzialam, że nie dowiezie jej do domu - ot, ta przewidywalność mnie zmęczyła.
co nie umniejsza wartości filmowi.
"Pontypool" słyszałem o tym, ale uznałem, że to tani gniot video, skoro jednak go polecasz to sięgnę po niego. "Przywróceni" z nóg mnie nie zwalili, ale ponieważ nie spodziewałem się wiele, to każde odchylenie na plus sprawiło mi niekłamaną przyjemność - łagodnieje na starość?
mam to samo. starość - nie starość, w dobie samych kiczowatych filmów każde zaskoczenie, każda nowość czy choćby inne spojrzenie jest równe kinowemu wybawieniu, znam to doskonale. wiesz, jak to się nazywa? syndrom horroromana (;
co do "pontypool", osobiście polecam, może właśnie dlatego, że nigdy wcześniej niczego takiego nie widziałam. podejrzewam, że to jeden z tych filmów, które albo się kocha, albo nienawidzi. wprawdzie zupełnie inaczej rozwinęłabym ten pomysł, by był mniej chaotyczny, jednak sam w sobie (i to, jak bardzo jest inny a zarazem zabawny) jest naprawdę niezły. to delikatne pogranicze horroru (a może bardziej scifi?) i groteskowej czarnej komedii, jednak świetnie zawoalowanej.
zobacz koniecznie i podziel się wrażeniami, jestem bardzo ciekawa.
pozycja już... jak by to ująć... pozycja już właśnie pojawiła się w świątecznym zestawie do wypalenia, więc pewnie gdzieś w maratonie plastikowego świętowania zdążę ją przyswoić i biada Ci jeśli się rozczaruje :)
tego typu świętowanie ja już rozpoczęłam z dniem wczorajszym, jak na razie jest nieźle.
zabrzmiało groźnie, oby więc nie! (;