Z moich obserwacji wynika, że dzieje się tak wtedy, kiedy części pierwszej mimo wszystko czegoś brakowało. Tak samo jest z adaptacjami literatury, zdarzają się lepsze od ksiażek wbrew powszechnemu przekonaniu.
Brakowało dobrych efektów specjalnych, moim zdaniem pod tym względem jedynka mocno kuleje zwłaszcza za scenę przed lustrem.
Właśnie jest źle, animacja poklatkowa jaką zastosowano przy samym szkielecie Terminatora była stosowana już w King Kongu z 1933 roku, scena przed lustrem wygląda strasznie sztucznie przez kukiełkę zastępującą Arnolda i całkowicie pozbawiła ją grozy z wydłubywaniem oka (a można było ją nakręcić inaczej) tylko sceny z przyszłości wyglądały całkiem przyzwoicie. Przypominam też, żę to był rok 84, w tym czasie zdążyły powstać Gwiezdne Wojny, Obcy, Indiana Jones, prawdziwe perełki jeśli chodzi o efekty specjalne, nawet ,,Niekończąca się Opowieść" film dla dzieci został pod względem wizualnym bardzo dobrze nakręcony, a dziecięce oko nie jest pod tym względem wymagające, co innego Terminator, film niemalże całkowicie adresowany do starszej widowni, do której trzeba się postarać by oszukać jej oczy.
A może warto porównać budżety obu części? Zakładam że zarobek pierwszej części był tak wielki że zaskoczył nawet producentów, dlatego, dla utrzymania tego zarobku lub nawet przebicia go położono grubszą kasę ;), a co za tym idzie i technologię.
Scena przed lustrem była świetna. Jeżeli już coś kuleje, to sceny już po wybuchu cysterny, gdy z t800 zostaje sam szkielet.
dla mnie większość CGI była fenomenalna. Pamiętajmy, że to 1991 rok, czyli 26 lat temu. Dziś jak oglądam to CGI zrobione na ZABYTKOWEJ Commodore Amiga to powiem tylko że wymiata. Dowodzi bezlitośnie, że dobre CGI zależy od człowieka, a nie od mocy kompa, która dziś jest gigantycznie większa niż wtedy.
Nie jestem w stanie powiedzieć czego brakowało jedynce. Była wspaniała, nowatorska, szorstka i zimna jak metal. Był to film kompletny - świadomie posunę się do tego określenia. Nie jestem w stanie powiedzieć czym jest lepsza dwójka, choć jest minimalnie lepsza od oryginału. Może to pierwsze tego typu przedstawienie silnej kobiety w filmie? Przeciwnik który jest niemal w 100% niepokonany i nic go nie zatrzyma? To ostatnie było w sumie w jedynce. Może dwójka jest lepsza dlatego że wymyślono w pełni wiarygodnego jeszcze lepszego przeciwnika, a i pojawia się nasz ulubieniec z "jedynki" ?
Nie zapomnij dodać że jest lepsza DLA CIEBIE, co nie oznacza, że dla wszystkich. Ja tam od zawsze wolałem jedynkę i wiem, że nie jestem sam ze swoją opinią.
Z drugiej strony spór i tak bez znaczenia, bo dla miłośników tego typu filmów oba są po prostu swietne
Zdania nadal nie zmieniłem, chociaż dwójkę też uwielbiam ale pierwsza część ma przewagę u mnie :-)
Dwójka jest bardziej ludzka to raz, a dwa ma wspaniały klimat lat 90-tych. Muzyka, flipery, auta, roboty i nastolatek jako główny bohater. W tym filmie jest wszystko, co jara młodzież. Dlatego nawet jako staruchy wspominamy go z sentymentem, bo kojarzy nam się z najlepszymi czasami :)
Drugi Obcy co najmniej tak samo dobry (ciekawe kto reżyserował :). No i najlepszym sequelem jest jednak Empire strikes back :)
Wg mnie najlepszym sequelem jaki kiedykolwiek powstał jest Terminator 2 ,a w kwestii SW ,wg mnie najlepszą częścią jest Zemsta Sithów . Zawierała wszystko co uwielbiam ,czyli mało humoru,dużo dramatyzmu i świetne wykonanie audio wizualne :-)
Wiesz, de gustibus i tak dalej. Dla mnie epizody 1-3 są tak słabe, że przywołuję ich przykłady tylko kiedy obejrzę coś naprawdę kiepskiego. A co do audiowizualnej strony - przez użycie badziewnego CGI w każdej scenie starzeją się w zastraszającym tempie. Takie Mroczne widmo wygląda obecnie tandetniej niż Nowa nadzieja z 1977 roku.
I dlatego min obcy ,teksańska masakra z lat 70 ( inny gatunek ,wiem) i predator się nigdy nie zestarzeją bo efekty itd ograniczyli do minimum,a postawili na klimat.Supermany z Reevem efektownie były słabe ( w sumie jedynym plusem był główny aktor) ,ale większość tych nowszych produkcji o hero niewiele się rożni od produkcji z Reevem : jest aktorstwo,film dość słaby ale efekty powalają.
Mnie nieco dobił Green Lantern : film był naprawdę dobry ,ale przesadzili z CGI ( nawet kostium był wygenerowany komputerowo)
Ha, zgadzam się z Green Lantern. Przesadzili i to mocno, ale mi też się w miarę podobał. Po wszystkich złych opiniach spodziewałem się dużo gorszego filmu.
Muzyka i sceny akcji były świetne,aktorstwo było na przyzwoitym a nawet wysokim poziomie ( Marka Stronga)
Tylko końcowa scena obrony ziemi była przykrótka ,a ogólnie wszystko wizualnie prezentowało się dobrze ( chociaż niektóre elementy były wbrew komiksowemu oryginałowi )
Nie zgodzę się. Moim zdaniem jest to inna jakość wynikająca z innych założeń artystycznych, a nie tandeta. Po prostu to są inne filmy, dla nowego pokolenia, akcenty położono gdzie indziej, np. świat wokół zaczął żyć bardziej niż być tylko tłem, mamy rozbudowany portret całej galaktyki i najlepszych możliwych Villainów, umiejętnie wprowadzone elementy polityki, nieznane egzotyczne ekosystemy i tak dalej. Po prostu twórcy chcieli pokazać nam w kinie coś, czego jeszcze nie widzieliśmy, olśnić nowym odkrywanym światem pełnym barw i w pełni rozumiem odejście od pewnej kameralności oryginalnej trylogii, co było strzałem w dziesiątkę, bo wątki obyczajowe i historie bohaterów pierwszego planu delikatnie mówiąc w tej trylogii nie powalały. Dostaliśmy coś innego, nowego i trzeba dostrzec w tym zaletę. Zdecydowanie gorzej byłoby, gdyby twórcy starali się iść po piętach Oryginalnej Trylogii i nie odstępować na krok. Porażka trylogii sequeli pokazała że wierne naśladownictwo nie popłaca i teraz w Gwiezdnej Sadze mamy to co mamy.
"dla nowego pokolenia"
Sugerujesz, że nowe pokolenie lubi oglądać filmy w 80% przegadane przez 2 siedzące postaci? Głównie skupiające się na umowach handlowych, podatkach, sposobie wybierania w senacie itp. ? ;) Bo o tym głównie są te filmy. I nie żadni "twórcy" tylko George Lucas traktowany w tym czasie jak wyrocznia i bóg w jednym.
Nowe sequele wykoleiły się na czymś innym (brak planu na trylogię, zero spójności, wtórność), ale poza ostatnią częścią to są w miarę kompetentne filmy: mają strukturę 3 aktów, fabułę, która spina początek z końcem itp. Epizody 1-3 są pod tym kątem tragicznym zlepkiem przypadkowych scen, jak w teledysku MTV, bez ładu i składu, bez sensownego ciągu przyczynowo-skutkowego. Dla mnie np. Atak klonów to prawdopodobnie jeden z najgorszych filmów jakie widziałem. Nie w kategorii SW, w ogóle.
A że da się zrobić ze starej franczyzy hit lepszy niż oryginał pokazuje Miller i jego Mad Max: Fury Road.
Mam dokładnie odwrotne zdanie. Scenariuszowo są bardzo dobre a jeśli idzie o ukazanie świata, najlepsze ze wszystkich 9 epizodów. Są spójne i nadają sensu całej historii.
Ostatnie 3 natomiast lepiej gdyby w ogóle nie powstały.
Kompletnie się nie zgadzam. Scenariuszowo to jest tragedia. Jeśli znasz angielski to polecam długie (ale bardzo wartościowe i ze specyficznym humorem) analizy Mr. Plinketta.
https://www.redlettermedia.com/plinkett-reviews/mr-plinketts-star-wars-the-phant om-menace-review
Nie potrzebuję czyichś analiz żeby wiedzieć, że mi się podoba xD
Dla mnie epizody od 1-3 są świetne. Gdyby jeszcze nie było w nich tandetnego humoru z Jar-Jarem to już w ogóle bym je kochał. Ale tak czy siak układają ten świat i pokazują geniusz Palpetina. Czyli mają to czego nie mają żadne inne części. Co prawda brak im magii epizodów 4-6 i ich symboliki, ale coś za coś.
Ale ja nie przeczę, że Ci się podobają. Rozumiem i zazdroszczę. Natomiast pisać, że mają dobry scenariusz to gruba przesada, bo 75% akcji w tych filmach do dwie postacie stoją/siedzą/idą i rozmawiają, a 90% fabuły zdradzają w dialogach pełnych ekspozycji zaprzeczając najważniejsze zasadzie w pisaniu filmu: nie mów tylko pokaż (show, don't tell)!
I to niby czyni scenariusz złym? Bo 2 postacie rozmawiają? Ciekawa koncepcja. Scenariusz jest narzędziem opowiedzenia tej historii. A ta historia jest dobra.
"I to niby czyni scenariusz złym? Bo 2 postacie rozmawiają?"
Nie fakt, że rozmawiają tylko o czym. Zobacz na Atak Klonów: skąd wiesz, że Obi i Anakin są przyjaciółmi i razem wiele przeszli i ratowali już sobie życie nawzajem? Z dialogów, bo o tym gadają. Nie ma nawet pół sceny, żeby pokazać, że coś ich łączy i coś razem robili. Nikt w normalnym życiu tak nie gada: to jest sztuczny przekaz dla widza.
"Scenariusz jest narzędziem opowiedzenia tej historii. A ta historia jest dobra."
Właśnie w tym problem: nawet dobrą historię kiepski scenariusz może zamienić na zestaw nudnych i przypadkowych scen powiązanych ze sobą na ślinę i taśmę klejącą. Atak Klonów pod tym kątem to jeden z najgorszych filmów w historii, nic się tam kupy nie trzyma.
Cóż, jak dla mnie to Obi-Wan i Anakin całkiem sporo razem robią. W całkiem wielu scenach.
Nie ma sensu ta dyskusja. Ty uważasz, że to kiepskie, ja odwrotnie.
Z ust mi to wyjąłeś :) To jeden z tych nielicznych (wręcz niespotykanych filmów) w których część druga jest lepsza od pierwszej. Zdecydowanie najlepszy ze wszystkich Terminatorów.
wszyscy NIC nie kumacie, to WAM wytłumaczę o co biega... WHY T2 tak wyszedł PERFEKCYJNIE...?
...T2 to nic innego jak upqrade T1, mnóstwo podobnych scen, pomysłów, oczywiście INNowacyjność, oryginalność jak najbardziej również TEŻ!!!
...Cameron zwyczajnie w świecie polepszył swoje ULTRA dzieło, które zrobione było za grosze (ostatnie soki wyciśnięte z F/X) dzięki zwyczajnie kasie, którą otrzymał jak pomysł na FILM się sprawdził! NIKT wcześniej nie traktował tego scenariusza poważnie, dopiero jak się okazało, że jest "sprzedajny" , zwyczajnie jest popyt wśród widzów Cameron mógł konkretnie "d o j e b a ć do pieca" i stworzyć to co chciał od samego początku z maxymalnymi możliwościami, na maxymalnych obrotach...
...powiem tak...T2 to świetnie "odkurzony MAXYMALNIE" pierwowzór...rzecz jasna z wielką dawką nowości...
...tak to widzę...
to nie jest do końca prawdziwy stuprocentowy sequel...
dokładnie tak ;-) Cameron zerżnął w zasadzie wszystko z "jedynki" tyle że ulepszył.
Niemniej jednak obydwa filmy to bezapelacyjne 10/10 które IMO nigdy się nie starzeją.
Dobra, dobra. Upgrade. Lepsze efety, więcej akcji, wybuchów itd. Ale zabrakło tego specyficznego klimatu zastraszenia, osaczenia, bezradności. T1 to niemal horror, podcza gdy T2 to klasyczne kino akcji. Oczywiście nic mu nie umniejsza, to nadal genialne kino i świeny sequel. Ostatni dobry Terminator, bo to co potem zrobili z tym tytułem to zasługuje na dół z wapnem.