Widziałam dziś, nie napalałam się specjalnie, żeby się nie rozczarować. I co? Dla mnie super, dużo humoru, Hardy rewelacyjny, nawet Williams mi specjalnie nie wsadziła, chociaż średnio ją lubię. Warto zobaczyć
Wiadomo, ambitne kino to to nie jest, ale żeby się zrelaksowac jak najbardziej.
Mnie też, zawsze i wszędzie, ale tutaj jakoś mniej, może dlatego, że za dużo jej nie było, moze skupilam się bardziej na Hardym, ciężko rzec, prawie jej nie zauważyłam, co nie jest na plus dla niej jako aktorki, w sumie już lepej irytować, niż być niezauwazoną.
no wiedzialam ze juz ja gdzies widzaialm a nie moglam skojarzyc ;) chyba przez ta beznadziejna fryzure hahah
film bardzo fajnie sie ogladalo nawet nie wiedzialam kiedy 2 godz minely
No, tak, tylko czemu Eddie Brock jest postacią pozytywną?
Eddie Brock był łotrem i kanalią, fabrykował zdjęcia i artykuły dla sensacji, oczerniał niewinne osoby, za co słusznie został wyrzucony z gazety Daily Bugle. Venom przyjął go, rezygnując z Petera Parkera jako nosiciela, właśnie ze względu na kipiące w nim pokłady zła.
Opowiada o tym legendarny dziś komiks Todda McFarlane'a "NARODZINY VENOMA"
https://www.komiks.gildia.pl/komiksy/wielka-kolekcja-komiksow-marvela/5
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/166798/the-amazing-spider-man-narodziny-venoma
Mam takie samo wrażenie. Przed chwilą skończyłem seans. Standardowo, najlepsze sceny powybierane do trailera i do tego już chyba się przyzwyczaiłem (czy to dobrze, że się do tego przyzwyczajamy i staje się to normą? chyba nie...) Nie chcę spoilerować ale film po 1 - strasznie sprowadzony do roli nabijacza biletów. Nie liczyłem rzecz jasna na ultra ambitne kino, ale ewidentnie widać i czuć, że został zrobiony pod ramy wiekowe aby zobaczyło go jak najwięcej młodzieży w wieku szkolnym i w górę (choćby początkowa scena miłosna) Po 2 - fabuła spłycona w kierunku najpierw strzelaj potem myśl, a końcówka z rakietą i symbiontami to już w ogóle jakaś porażka. Venom był nieokiełznany, sprzeczny sam w sobie, niekontrolowany chaos. A w filmie? Proszę... Nie będę zdradzał fabuły, ale myślę, że wiele osób będzie miało podobne odczucie.
Liczyłem na zobaczenie w akcji jednego z kilku nielicznych czarnych charakterów, które uwielbiałem w komiksach (w czasach gdy nie było TV) - tę sprzeczność, chaos i bezgraniczne zło - m.in właśnie dlatego że jak pisał @AutorAutor Eddie, tak jak symbiont który go zasiedlił byli szumowinami, bezgranicznie zepsutymi i gotowymi na każdą łotrowską rzecz, która tylko przybliży realizację ich zamierzeń. Dlatego tak dobrze ze sobą koegzystowali. A z komiksu to chyba zostało tylko "We are Venom". Mimo, że nawet całkiem się oglądało jako piątkowy "odmóżdżacz" to widząc Toma oczekiwałem, że uda się wykrzesać coś ciekawego, nietuzinkowego i zbliżonego do tej złożonej natury ich symbiozy. Wyszła jednak masówka - a szkoda.
Ja Venoma przed seansem zupełnie nie znałem. Dopiero teraz czytając różne wypowiedzi, widzę jak bardzo zmarnowano potencjał horrorowy tej postaci i chętnie zobaczyłbym wersję Venoma o której piszecie.Trochę przypomina mi to "Legion samobójców", gdzie ze złoczyńców zrobiono ciepłe kluchy i nie wykorzystano dobrze potencjału zrobienia czegoś innego niż zwykłe superhero movie.
A ogólnie o filmie: jest ok, i tylko ok - Venoma fajnie zobaczyć (podoba mi się wygląd symbiotów, kilka udanych scen akcji. Do tego Tom Hardy jest dla mnie w porządku, choć często sprawiał wrażenie idioty, co trochę gryzie się z obrazem reportera śledczego. Może być arogancki, wścibski itd., ale idiota - nie bardzo. Nie udało się też wykreować chemii z Michelle Williams, tak jak np. w Deadpoolu).
PS Kolejny raz cieszę się, że nie oglądam trailerów (choć nie jest to łatwe). Dzięki temu wszystko w kinie jest dla mnie nowe.
Różnica taka, że między ekranizacją, adaptacją, filmem na podstawie i filmem na motywach są olbrzymie różnice.
Zatem to może jest adaptacja, ale nie ekranizacja, dlatego nie musi być zgodny z komiksem.
W praktyce to mogą zrobić co chcą, nie musi być kompletnie spójny z komiksami. Byłby jakby to nie było Sony, ale niestety jest i dalej jak dziecko upierają się przy swoim. Gdyby oddali wszystko Marvelowi, albo nie bronili się przed MCU z tym do czego prawa posiadają, to wtedy Venom mógłby być bardziej zgodny z komiksami i dotyczyć też Spidermana, a tak to dostaliśmy co dostaliśmy. Sony jak zwykle "wie" co jest "lepsze" dla widza, gracza itd...
Animowany alter Spiterman będzie, patrzeć jak Sony pokusi się o nową wersję pajączka osadzonego tylko w spiderversum i tak oto znów Sony spaprze wszystko.
Tak się składa, że Columbia, dziś Sony, robiła filmy o Spider-manie z ogromnym poszanowaniem dla literackiego oryginału. Trylogia Sama Raimi nie jest doskonała, ale z pewnością lepsza niż to, co dziś wyczynia Marvel zamieniając film ni mniej ni więcej, w towar, produkt. Sam Raimi i scenarzyści David Koepp i Alvin Sargent myśleli dobrem filmu, podobnież aktorzy Tobey Maguire, Kirsten Dunst, James Franco, Willem Dafoe i to się widzowi udziela. Ten naturalny entuzjazm, bezpretensjonalność, niewymuszenie. Dziś buduje się universum, która jest niczym więcej jak kolejnym konsorcjum, korporacją, w której pracują korposzczurki i już planują jak tu wycisnąć z kolejnej postaci i kolejnego widza kolejnego dolara.
Mam inne zdanie na ten temat. Pierwszy Spiderman z Tobym by jeszcze ok, następne dwa znudziły mnie niesamowicie. Rzadko się zdarza, żebym tego typu film obejrzał raz góra dwa i do niego nie wrócił, tak było ze Spidermanem 3 tak jak i z Hulkiem z 2003 i tym z 2008 również ;)
Owszem, może i trylogia z Tobym trzymała się komiksów, ale w miarę wierne komiksom nie znaczy ciekawe, bo wszystko zależy od realizacji, aktorów itd. Już w roli spidermana dla mnie lepszy był Garfield i tu szkoda, że nie rozwinięto filmów dalej. Niestety Marvel po odzyskaniu pająka postanowił zrobić kompletny reboot, żeby włączyć Spidermana w MCU.
Ponadto ludzie, którzy od 10 lat oglądają filmy Marvela powinni się przyzwyczaić do tego, że filmy są dalekie od komiksów, dlatego mnie to nie dziwi. Fakt, są filmy lepsze i gorsze, w przypadku Venoma mam nadzieję, że jeszcze światło dzienne ujrzy wersja nieokrojona np. na Bluray, wtedy będzie można dokonać ponownej oceny.
Nie ważne czy to wersja na Blu-ray, kinowa, dvd czy też na VHS, nie zmienisz faktu, że w tym filmie są tylko dwie znaczące postacie, Brock i Venom. Resztę mogliby wymazać że scenariusza, niewiele by to zmieniło
Można się czepiać w przypadku gdy twórcy przed powstaniem filmu deklarują że robią: ekranizację, adaptację, film na podstawie, film na motywach... itd. Jeżeli takiej deklaracji nie było (tego nie wiem), to nie ma tematu.
Facet, ten Venom był tak płytki, że aż boli. A scena walki o przetrwanie ziemi jest żenująco słaba. Po prostu. Prawdziwy klimat Venoma został zabity, zdeptany i wtarty w błoto.
Też mnie to strasznie denerwowało Eddie Brock obrońca pokrzywdzonych. Może nie był psycholem jak Carnage ale kto mu stanął na drodze miał ciężko. Druga sprawa to postura Eddyego. Hardy powinien był przypakować do roli. Mięśnie Venoma wzięły się od Eddyego. Spidermana można było wsadzić w krótkim wprowadzeniu. Ogólnie film nienajgorszy ale powinno być dużo lepiej.
Wszystko zależy od tego w którym miejscu serii lub uniwersum leży Venom. Spidermana nie mogli wsadzić nigdzie, bo wtedy Sony Venoma musiałoby nawiązać do MCU, tam z kolei o Venomie nie było nic, więc albo musiałby zahaczyć wątek nieznany z ostatniego Spidermana i z Infinity War, albo zaspojlerować Avengersów 4.
Co do postaci Eddiego, to wszystko mogło wyglądać inaczej, gdyby nie zmniejszenie kategorii wiekowej filmu po nakręceniu wszystkich scen.
no, tylko później w komiksach Venom skończył z ganianiem Spideya i został bardziej kimś pokroju antybohatera (jak Deadpool lub Punisher). filmowa wizja nie wzięła się więc znikąd.
Jak już pisałem, tego w tym komiksie nie było. Akurat film "Venom" czerpie z komiksów naprawdę sporo
Cóż, konkretnie nie wskażę (zresztą moja wiedza dotyczy tylko starych TM-Semiców), ale
- była żona Eddiego (tu była prawie-żona) to postać komiksowa. Po raz pierwszy pojawiła się właśnie w jednym z wydanych u nas TM-Semiców
- w tym samym komiksie gdy ona się pojawiła, także pod jej wpływem, Eddie "przejrzał na oczy", zrezygnował z prób zabijania Spider-Mana i zawarł z nim układ, taki "pakt o nieagresji" (zresztą współpracowali już wcześniej przy powstrzymaniu Carnage'a)
- następnie Eddie udał się z tego co pamiętam własnie do San Francisco gdzie był właśnie lokalnym (anty)bohaterem)
- i zetknął się z Fundacją Życia (innym "starym wrogiem" Spider-Mana która szukając idealnego strażnika/żołnierza czy coś takiego wyhodowała (wyklonowała?) z Venoma kilka nowych symbiontów (to było wspomniane gdy Venom wrócił do NY gdzie ścigała go kobieta z jednym z tych symbiontów "na sobie").
Sam Eddie wcześniej nie był żadną "kanalią" czy złolem. Był ambitnym reporterem który pisał cykl artykułów o seryjnym zabójcy - "Zjadaczu Grzechów" . Okazało się jednak że został wprowadzony w błąd, co wyszło gdy Spider-Man schwytał i ujawnił prawdziwego zabójce. Kariera Eddiego legła w gruzach. kompletnie się załamał, doznał zaburzeń psychicznych, obwiniał o wszystko Spider-Mana.. Rozbudował też muskuły intensywnym treningiem (czemu nikt się nie czepia że żaden aktor grający Venoma nie ma postury kulturysty? Także Ryan Kwanten w krótkometrażówce z 2013 roku ? Brock był właśnie ogromny ! To niekomiksowe ! :P)
Chciał nawet popełnić samobójstwo. Wtedy, gdy modlił się w kościele, znalazł go symbiont po własnych perturbacjach z Parkerem gdy ten go odrzucił.
W filmie Raimiego to była całkiem sporo zmieniona wersja Venoma w porównaniu do "oryginalnej" postaci komiksowej. To nic złego ale nie opieraj się na niej ;)
Popieram każde Twoje słowo. widzę, że siedzisz w komiksach równie głęboko, co ja.
Hm, właściwie siedziałem kiedyś. Właśnie "za starych dobrych czasów". Byłem istnym maniakiem. Kupowałem wszystko, od pierwszych numerów, czytałem po wiele razy, co roku. Nieco po roku "dwutysięcznym" jakoś mi przeszło i już od tamtej pory nie czytam, ale... to co u nas wtedy wyszło -a było tego trochę - wbiłem chyba sobie do głowy na amen (młodość :) bo najwyraźniej po tylu latach wciąż sporo pamiętam. Akurat to były czasy gdzie szło dużo dzisiejszej "klasyki" jak właśnie początki Venoma :p
Inna sprawa że najwyraźniej jakoś dzięki temu oglądam i lubię filmy komiksowe - no i często oglądam. I też i stąd obejrzałem Venoma, nie tylko ze względu na kontrowersje ;)
Jeśli Cię to interesuje, to jest moich kilka słów o filmie - zupełnie inaczej niż w większości recenzji ;)
http://www.filmweb.pl/user/Rozgdz/blog/584139-"Venom"+%282018%29+-+słów+kilka+%2 8spojlery+acz+warto+czytnąć+jeśli+recenzje+Cię+odstraszyły%29
Dobrze dowiedzieć się czegoś więcej.W filmie jest wersja trochę okrojona ;-) ale pewnie tak musi być.
Tak ale pomyślmy , to może być alternatywna histioria Venoma tak jak na przykład gdzieś u nas w Świecie może istnieć inna Ziemia gdzie hitelorowcy wygrali II Wojnę Światową...
Hitlerowcy wygrali wojnę światową na ziemi X w serialu Flash dc comics odcinek specialny pt.Kryzys na ziemi X
Nie, tak było w oryginalnym komiksie, któremu "Spiderman 3" był wierny i traktował pierwowzór z szacunkiem, a nie wywracał wszystko do góry nogami, żeby schlebiać gawiedzi i za wszelką cenę uczynić z postaci negatywnej pozytywną.
Nah prędzej Ghost Ridera z 2007. W sumie świetnie się na tym filmie bawiłam i nie potrafię powiedzieć czemu, ten film pomimo, że jest pociętym zlepkiem scenek bawi, to kino typu Guilty Plesure, ale ma jakiś swój urok chyba przez to że Tom Hardy zagrał tak dobrze. Kijowy scenariusz ma ten film, ale gra Hardiego wszystko wynagradza.
w sumie Tom jest tutaj jednym z naprawdę niewielu plusów... trochę się zawiodłem, widoczny brak kategorii wiekowej R
Żałuję, że w scenariuszu nie znalazło się więcej głupotek, bo wtedy mógłbym z czystym sumieniem traktować "Venoma" jako takie guilty pleasure. Niestety gdzieś tam w tle przebija się ten stracony potencjał, zwłaszcza w pierwszej połowie filmu. Dodając wypowiedzi Tomka o wycięciu najlepszych fragmentów z produkcji, jakoś tak smutno się człowiekowi robi na sercu.
jak dla mnie
- Główny bohater momentami zachowuje sie irracjonalnie i idiotycznie
- Humor/ żarty zostały wciśnięte na siłę. Na 10 dowcipów z 2 są ok
- Relacja między Brockiem a Venomem mocno spłycona.
- Postępowanie głównego bohatera naciągane jak jasna cholera
- Efekty specjalne w porządku. Bez szału, ale nie najgorsze
- FILM SKIEROWANY GŁÓWNIE DO DWUNASTOLATKÓW (dlatego nie doszukujcie się jakiejś głębi)
- Ogląda sie przyjemnie
- Aktorsko jest dobrze, chociaż rola kobieca praktycznie nie istnieje